sobota, 25 maja 2013

UWAGA !

Hej, kochani ! Na początku chcę Wam bardzo podziękować, że czytacie mojego bloga :) Niedawno stworzyłam nowego, oto on : http://finalyfoundyou.blogspot.com/
Mam nadzieję, że wam się spodoba :D I od razu przepraszam, bo wydaję mi się że jest trochę nudny, ale mam nadzieję, że później się trochę rozkręci. Z góry za wszystko dziękuję :P
A i mam do Was jeszcze jedną prośbę, czy moglibyście wszyscy co czytanie moje blogi, wyrazić opinie na ich temat ? To dla Was tylko chwila czasu, a dla mnie to ma ogromne znaczenie. Dzięki za wszystko ^^

czwartek, 9 maja 2013

Rozdział 12

Jane


Po deszczu wróciliśmy do auta. Justin zaproponował abyśmy pojechali do niego, na co oczywiście się zgodziłam.
Po wyjściu z samochodu moim oczom ukazała się biała willa. Wyglądała przepięknie! I do tego taka duża. O takim domu mogłam tylko pomarzyć, a zwłaszcza teraz, kiedy jesteśmy z mamą na skraju bankructwa.
W środku było jeszcze lepiej. Dom jak marzenie. Na podwórku basen, dużo miejsca. Po prostu cudowny!
Z moich marzeń o takim domu wyrwał mnie Justin :
- Chcesz się przebrać ?
Lekko otrząsnęłam głowę i dwa razy kiwnęłam głową na znak '' tak ''. Chłopak uśmiechną się i wręczył mi swoją koszulkę i dresy.
- Na górze jest łazienka, jeśli chcesz możesz wziąć prysznic - poinformował mnie.
- Ok, dziękuję.
Będąc w toalecie zsunęłam z siebie przemoczone ubrania i naga weszłam do kabiny. Odkręciłam kurek z ciepłą wodą, po czym rozkoszowałam się ciepłem spływającym po ciele. Starałam się wziąć szybki prysznic, ale cóż.. Uwielbiam ciepłą wodę. Po wyjściu spod prysznica oplotłam ciało ręcznikiem, a następnie próbowałam osuszyć włosy. Kiedy byłam już sucha włożyłam na siebie za duże ciuchy Justin'a. włosy miałam nadal mokre, więc dalej tarłam je ręcznikiem.
- Jane! kolacja gotowa ! - usłyszałam głos chłopaka dobiegający z dołu. Od razu się uśmiechnęłam i odpowiedziałam :
- Już idę !
Schodząc na dół zauważyłam Justin'a niosącego potrawy do jadalni. Na jego widok znów się uśmiechnęłam i wolno podbiegłam ku niemu. W jadalni stał brązowy, prostokątny stół, a przy nim sześć krzeseł w tym samym kolorze i w kremowych obiciach. Wszystko było dopasowane.
- Wyglądasz wspaniale w moich ciuchach - w trakcie wypowiedzi, chłopak przefiltrował mnie wzrokiem od czubka głowy aż po same stopy. Poczułam mały dyskomfort, bo nie często bywałam w męskich ciuchach w dodatku w obcym domu. Justin chyba domagał się jakiejś odpowiedzi, więc jedyne na co było mnie stać to delikatny uśmiech.
Jedzenie było pyszne.
- Masz talent do gotowania - stwierdziłam przełykając mały kęs.
- Dzięki - odpowiedział z entuzjazmem.
Po zjedzeniu jakże pysznej potrawy, przeszliśmy do salonu, gdzie znajdował się wielki telewizor.
- Chcesz coś obejrzeć ? - zapytał grzecznie Justin.
- A co proponujesz ? - odpowiedziałam z uśmiechem.
- Horror ?- kiedy usłyszałam to słowo zamarłam, a na twarzy pojawiła się mina '' chyba sobie żartujesz '' - Spokojnie, żartowałem - dodał po krótkim czasie.
Moje tętno znacznie zwolniło, a na twarzy pojawił się uśmiech.
Chłopak włączył jakąś komedię. Kiedy film się zaczął objął mnie. Spojrzałam na komórkę, żeby sprawdzić czy mama w ogóle o mnie pamięta. Niestety. Żadnego nieodebranego połączenia, a ni wiadomości.
Chłopak chyba dostrzegł moje zażenowanie, bo zapytał :
- Coś się stało?
- Nie nic... tylko sprawdzałam czy mama dzwoniła.. - odpowiedziałam zakłopotana.
- Jane ?
- Tak?
-Mi możesz powiedzieć wszystko.
Pokiwałam lekko głową. Chwilę się powstrzymałam, a potem zaczęłam mówić, nie mogąc przestać :
- Nie widziałam się z mamą odkąd zaczęłam szukać Maksa - łzy napłynęły mi do oczu, ale kontynuowałam dalej - Do tej pory nie zadzwoniła, ani nawet nie wysłała jednego durnego sms'a. Nigdy nie dogadywałam się dobrze z mamą, ale teraz jest jeszcze gorzej. Wcześniej przynajmniej interesowało ją gdzie jestem i kiedy wrócę, a teraz... Teraz ma w głowie jedynie spotkania z ciotką i pogaduszki jak załatwić tatę na sprawie.
Chłopak spojrzał na mnie z czułością :
- Jane, tak mi przykro...
- Nie, proszę nie mów tak..
- Przepraszam. Nie martw się tym, masz mnie i Olivie - powiedział z tym swoim cudnym uśmiechem. Jego duże, śliczne oczy i promienny uśmiech zawsze poprawia mi humor. Przy nim nie można długo być smutnym. Tym razem jego wesoły wyraz twarzy także pomógł, więc powiedziałam śmiejąc się i ocierając przy tym łzy :
- Wiesz, że gdyby Chachi usłyszała, że mówisz na nią Olivia, wściekłaby się ?
Justin lekko się zaśmiał i mocniej przytulił mnie do siebie.
Niedługo po tym, wyjął swój telefon i zaczął robić mi zdjęcia.
- PRZESTAŃ! - krzyczałam śmiejąc się. Oczywiście nie przestawał, ale za to zaczął drugą ręką łaskotać mnie.
- PRZE..PRZESTAŃ!..JUS..NO PROSZĘ! - krzyczałam rechocząc i rzucając się po łóżku.
Chwilę potem zaczęliśmy robić wspólne zdjęcia. To chyba jedyne ogarnięte zdjęcie :



Razem świetnie się bawiliśmy. Cieszę się, że go poznałam. To naprawdę wspaniały człowiek. Zawsze Cię wesprze i pomoże w potrzebie. I chyba moje uczucie do niego wzrasta. 
Kiedy ochłonęliśmy po '' głupawce '' powróciliśmy do oglądania filmu. Niestety film się już skończył. Spojrzeliśmy się na siebie i znów zaczęliśmy się śmiać. Justin lekko przyciągnął mnie do siebie, a ja położyłam się na jego udach. 
- Wiesz, świetnie się z Tobą bawiłam. Naprawdę umiesz pocieszyć i wesprzeć - powiedziałam i spojrzałam w jego błyszczące oczy.
Chłopak uśmiechnął się i odpowiedział :
- Mi też jest z Tobą dobrze - mówiąc to, przeczesywał ręką moje włosy.
W odpowiedzi uśmiechnęłam się lekko. 
Chwilę trwaliśmy w ciszy aż w końcu Justin zaczął śpiewać :
                               You're my special little lady
                               The one that makes me crazy
                               Of all the girls I've ever known
                               It's you, it's you

                               My favorite, my favorite
                               My favorite, my favorite girl
                               My favorite girl

Kiedy skończył śpiewać to śpiewać oboje wybuchnęliśmy śmiechem. '' Teraz moja kolej '' pomyślałam i zaczęłam :

                              And I was like
                             Baby, baby, baby, oh
                             Like
                             Baby, baby, baby, no
                             Like
                             Baby, baby, baby, oh
                             I thought you'd always be mine (mine) 

Kiedy skończyłam, Justin powiedział z oburzonym śmiechem :
- Ej !
- No co ? - odpowiedziałam rechocząc się. 
- To nie było śmieszne.
- Trochę tak.
- Nie - zaprzeczał śmiejąc się.
- No przyznaj,że tak.
- Może trochę.  

Śmialiśmy się, droczyliśmy aż w końcu zgłodnieliśmy. Była już 24:00. Było już bardzo późno. Mama dalej do mnie nie dzwoniła, ale już się tym nie przejmowałam. Miałam Justina. Chciałam wrócić do domu, ale chłopak przekonał mnie żebym u niego została na noc. 
Justin zdradził mi parę swoich sekretów kulinarnych. Razem przygotowywaliśmy pizze. Kiedy wstawiliśmy ją do piekarnika, wróciliśmy do salonu. Znów zaczęliśmy rozmawiać na różne tematy, np. jak się poznaliśmy, co robiliśmy wcześniej, jak długo przyjaźnię się z Chachi, jak wyglądały początki kariery Justin'a, itp. 
Justin chciał pokazać mi swoje zdjęcia z dzieciństwa, więc przenieśliśmy się do innego pokoju. Oglądaliśmy je na stojąco, aż w pewnym momencie spojrzeliśmy na siebie i znów się pocałowaliśmy. To było cudowne uczucie. 
Schodząc na dół trzymaliśmy się za ręce. Na twarzy mieliśmy szerokie uśmiechy a nasze oczy lśniły niczym gwiazdy na niebie. Jednak gdy nasze stopy usadowiły się na ostatnim schodku poczuliśmy smród spalonej pizzy. Znów spojrzeliśmy na siebie i ze śmiechem pobiegliśmy do kuchni. 
- Trochę się spaliła - powiedziałam z grymasem na twarzy. 
- Trochę - powtórzył Justin wyjmując potrawę z piekarnika. 
Smakowała całkiem nieźle, pomijając fakt, że jej spód trochę się przypalił. 
Po zjedzeniu pizzy, po raz chyba setny usadowiliśmy się na kanapie w salonie. Rozmawialiśmy do około 4:00 nad ranem. W końcu zasnęliśmy na kanapie wtuleni w siebie. 





Przepraszam, że tak długo nic nie dodawałam. Na majówkę byłam u babci, a w tygodniu niezbyt miałam czas. Wybaczcie. 
Mam nadzieję, że ten rozdział się Wam spodoba. 
Przepraszam też za podkreślenie przedostatniego dialogu. Coś mi się na blogerze zepsuło i niezbyt wiedziałam jak to naprawić. Jakoś dałam radę, ale tego dialogu nie mogłam ogarnąć, przepraszam. 
Dziękuję za te wszystkie komentarze pod 11 rozdziałem i za wszystkie wejścia. 
Zapraszam do komentowania 12 rozdziału, z góry za wszystko dziękuję ;)