poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Rozdział 7

Chachi

< 3 dni później >

Z samego rana zerwałam się i zapominając o śniadaniu umyłam zęby. Była już 6 rano, a ja chciałam jak najszybciej dotrzeć do szpitala. W 5 minut włożyłam na siebie stare, sprane niebieskie dżinsy, zwykłą czarną bluzę oraz vansy w tym samym kolorze. Zbiegając na dół chwyciłam za telefon i zielone jabłko. Kiedy wyszłam z domu, lekko zawahałam się przed wejściem do samochodu. Kiedy ujrzałam auto znów wszystko wracało.. każda razem spędzona minuta, każda sekunda, każdy najdrobniejszy szczegół. Nie chciałam nikomu o tym mówić, nie chciałam pokazywać ile mnie to kosztuje. Nie chcę niczyjej pomocy, nie chcę rozmów. Jedyne czego chcę to żeby Harry jak najszybciej wyzdrowiał.
Mimo, że chciałam jak najszybciej dotrzeć do szpitala to pojechałam naokoło. Chciał pobyć chwile sama, znów móc rozpłakać się niczym dziecko, ale bez pocieszenia. Nienawidziłam pocieszeń, miałam ich już po dziurki w nosie, a to była jedyna rzecz którą każdy mi oferował.
Po 15 minutach byłam już pod budynkiem. Zapomniałam, że pod szpitalem jest stado spragnionych sensacji reporterów i upss.. dorwali mnie, pytali o wszystko: '' Czy Harry żyje?'', '' Czy jeszcze jesteście razem?!'', '' Co mówią lekarze?'', ''Czy jego stan zdrowia się polepszył'' , '' Czy zespół odwoła koncerty?''... było ich jeszcze więcej. To nie do wytrzymania, ale na szczęście ochroniarz wyrwał mnie z ich szpon. Jak oni w ogóle mogli pytać o koncerty?! Czy dla nich tylko to jest najważniejsze? Nie wiedziałam, że potrafią być aż tak okrutni..
Kiedy dotarłam pod salę Harry'ego, ujrzałam Justina. Wyglądał na przygnębionego, więc bez zastanowienia zapytałam :
- Coś się stało..?
- Nie, to znaczy tak.. chyba tak.
- No więc..?
- Wiem, że pewnie nie wypada pytać, no ale mi nikt nic nie chce powiedzieć, więc proszę powiedz mi jak on się czuje?
- Usiądź. - po czym zrobiłam to samo - On.. on będzie miał amnezje..i...i nic, kompletnie nic nie będzie pamiętam, ale jedyną pocieszającą rzeczą jest w tym, że będzie ona krótkotrwała..
- Tak mi przykro..ale on z tego wyjdzie, jestem tego pewien.
- Miejmy nadzieje..
Po krótkiej rozmowie siedzieliśmy słuchając szpitalnych odgłosów. Nie długo po tym podszedł do mnie lekarz :
- Mam dla pani dobrą nowinę - po tych słowach od razu wyprostowałam się, co następnie zrobił Justin - Czy mogę porozmawiać z panią na osobności?
Spojrzałam na chłopaka siedzącego obok, a on w odpowiedzi kiwną głową na znak, że nie ma nic przeciwko.
- Oczywiście - odchrząknęłam.
Kiedy odeszliśmy kawałek od szpitalnej ławki lekarz zaczął :
- Proszę pani, no wiec pan Styles wybudził się.
Od razu na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech, a moja radość była tak niezmierna że aż podskoczyłam i klasnęłam w dłonie. Lekarz dziwnie spojrzał na moje wygłupy, a ja odchrząknęłam szybkie ''przepraszam''.
- No więc jak już mówiłem, pan Styles wybudził się ze śpiączki i jak wcześniej wspomniałem ma on amnezje. Niestety nie wiemy jak długo ona będzie trwała.
Ostatnie zdanie szybko przygasiło mą radość.
- Czy mogę do niego wejść? - zapytałam niepewnie, pełna nadziei.
- Tak oczywiście, ale musi pani założyć zieloną pelerynkę. I proszę, aby się pani nie przejmowała jego amnezja.
'' Nie przejmować się '' jak on w ogóle mógł coś takiego powiedzieć?! Ciekawe czy jakby jego żona miała amnezje i byłaby w ciężkim stanie to czy on byłby tak spokojny? Ciekawe czy on w ogóle ma żonę..?
O czym ja myślę? Muszę trochę ochłonąć zanim tam wejdę. Spokojnym krokiem poszłam po '' zieloną pelerynkę ''. Następnie przysiadłam na swoje wcześniejsze miejsce i wszystko po kolei opowiedziałam Justin'owi. Po około dziesięciu minutach założyłam pelerynkę i tuż przed drzwiami jeszcze chwilę zawahałam się i weszłam. Ujrzałam metalowe łóżko z białą pościelą, w której odznaczała się burza brązowych włosów. Łóżko stało bokiem, a chłopak najwyraźniej leżał plecami do wejścia. Niepewnie ruszyłam w stronę skromnego posłania i drżącym głosem powiedziałam :
- Harry..?
Chłopak odwrócił się. Na jego twarzy ujrzałam dwa sińce po oczami i obandażowaną głowę. Zasłoniłam usta prawą ręką i podbiegłam do niego, po czym wtuliłam się w jego ciało okryte kołdrą. Chłopak był chyba trochę zawstydzony i skrępowany, ale ja nie mogłam dłużej wytrzymać bez niego.
- Kim jesteś? - szybko wypowiedział ze zdziwioną miną. Strasznie mnie zabolało kiedy zadał to pytanie. Nie wiedziałam jak mu to wszystko wytłumaczyć.
- Ja.. ja jestem Olivia. To ja Chachi, Twoja dziewczyna! Harry ty miałeś wypadek, byłeś w ciężkim stanie, masz amnezje.. - nie mogłam wytrzymać i w połowie wypowiedzi zalałam się łzami.
- Wypadek.. tak lekarz mówił mi o tym.
- Harry to ja! Kocham Cię! Proszę przypomnij sobie, jestem Twoja dziewczyną - chyba za dużo od niego wymagałam, bo zrobił skruszoną minę i dodał :
- Przepraszam, ale nie pamiętam..Jeśli byłaś dla mnie ważną osobą to.. przepraszam nie dam rady.
Usłyszałam drżenie w jego głosie, a na moich ustach więcej słonych łez.
- Harry czy ty w ogóle cokolwiek pamiętasz?
Chłopak odwrócił głowę. Siedzieliśmy w ciszy. Z trudem opanowałam płacz, ale musiałam, musiała dla niego.
- Przepraszam, nie chcę Cię ranić, ale ja na prawdę nic nie pamiętam. Proszę pomóż mi jakoś..
Spojrzałam na niego, był załamany, zmartwiony i wyczerpany. I wreszcie przypomniałam sobie, że mam na szyi  naszyjnik.Odgarnęłam włosy i ściągnęłam łańcuszek.
- To naszyjnik, który podarowałeś mi przed wyjazdem do Australii. Tu w środku są nasze zdjęcia - wręczyłam mu biżuterię i dalej ciągnęłam - Dałeś mi go na molo, dzień po moich urodzinach. Powiedziałeś przy tym, że zawsze będziesz przy mnie i że bardzo mnie kochasz..
Harry dokładnie opatrzył wisiorek i po chwili otworzył go. Znów poczułam przypływające łzy. Chłopak po chwili spojrzał na mnie i powiedział :
- Pamiętam.. jak go trzymałem.. to było na drewnianym moście.. i chyba , chyba byłaś w sukience..
- Tak ! Tak, Harry tak! - tym razem nie mogłam powstrzymać łez radości.




 Tak jak obiecałam następny rozdział dodałam szybciej. Dziękuje za wszystkie komentarze pod rozdziałem 6. I w ogóle dziękuje, że czytacie mojego bloga. To dla mnie naprawdę ważne. Kocham was! ;**

2 komentarze:

  1. Opłaciło się ciągłe krzyczenie na ciebie żebyś w końcu się ruszyła i zaczęła pisać. Przyznaj, że moja przeróbka twojej fotki z Justinem była wspaniała!
    Wracając do opowiadania to, kurde dziewczyno kocham cię. Mam nadzieje, że niedługo pojawi się kolejny.
    KOCHAM CIĘ ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny rozdział ♥
    ciesze się że Harry wraca do zdrowia :D

    OdpowiedzUsuń