Jane
< 3 dni wcześniej >
Kiedy Chachi zadzwoniła do mnie abym po nią przyjechała, byłam sama w domu. Mama poszła na zakupy z ciocią Moniq, a tato prawdopodobnie poszedł do bliskich nam sąsiadów aby wypytać ich co działo się podczas jego nieobecności. Bez zastanowienia wzięłam jego samochód i pojechałam po Chachi. Nie byłam na nią zła, że miała mnie już dość. Rozumiałam ją i zbyt dobrze znałam żeby się na nią obrazić. Kiedy ją odwiozłam, w drodze powrotnej zajechałam do pobliskiej kawiarenki po espresso i kremówkę. Wszystko wzięłam na wynos. Skierowałam się do wyjścia, niestety byłam tak zamyślona że nie zauważyłam jak jakiś chłopak od wewnątrz otwiera drzwi i na moje nieszczęście kremówka wylądowała na mojej bluzce. Strasznie się zdenerwowałam, choć to nie było w zasadzie nic takie, ale na domiar złego mocno bolała mnie głowa. Zdezorientowany chłopak rzucił szybkie '' przepraszam '' i wyszedł. Po wyjściu jak najszybciej doszłam do samochodu i starałam się wytrzeć resztki kremówki z bluzki. Wzięłam łyka kawy i ruszyłam do domu. Po około 10 minutach byłam pod domem. Kiedy weszłam usłyszałam dziwne odgłosy. Coś typu '' och '' i '' ach '' . Od razu zorientowałam się, że ktoś uprawia seks. Tylko kto ? Mama zazwyczaj razem z ciocią spędzają cały dzień w mieście aż do zamknięcia ostatniego sklepu, a tato.. Tato! Szybkim krokiem skierowałam się do jego gabinetu i.... Osz ty w maskę !! Mój tata i sąsiadka Margaret ! Kiedy ich ujrzałam od razu zamknęłam drzwi z obrzydzeniem. Pełna żalu i złości nawet nie poczułam jak z oczy zaczęły lecieć mi łzy. Tato chyba się zorientował choć był tak zajęty.
- Córeczko, zaczekaj! To nie tak jak myślisz !
Nie chciałam tego słuchać. Jak on mógł ? Szybko ruszyłam w stronę drzwi. Ubrany do połowy tato zaczął za mną podążać mówiąc :
- Córeczko proszę, to nic nie znaczy. Jak kocham tylko twoją mamę i Ciebie. Wy jesteście dla mnie najważniejsze. Proszę nie mów mamie. To był tylko jednorazowy wybryk.
Nie mogła tego dłużej słuchać. Czy on w ogóle sam siebie słyszy ?! Jednorazowy wybryk ? Nie mów mamie ? To niedorzeczne! Czy on myśli, że mam 5 lat ? Z wściekłością krzyczałam :
- Co ty w ogóle mówisz ? Za kogo Ty mnie masz ?! Z panią Margaret ? Aaa.. to ja już wszystko rozumiem. Dlatego ciągle do nich łaziłeś i chciałeś ich zapraszać na kolacje ?! Przecież ona ma jakieś 25 lat, a ty 53 !! To prawie 30 lat różnicy ! jesteś obleśny, nie mogę na Ciebie patrzeć. Jak Ty mogłeś ? Jak długo to już trwa? A zresztą nie interesuje mnie to . Wiedziałam, że nie układa Wam się z mamą, ale żeby robić coś takiego?
- Córciu przepraszam..
- Mam w dupie Twoje przeprosiny !
- Jane nie przesadzaj, wiem że jesteś zła, ale proszę zmień ton - powiedział poważnie.
- Ja przesadzam? To może spójrz na siebie?! Dla mnie jesteś nikim !
W naszą rozmowę wtrąciła się Margaret :
- Przepraszam, kotku możesz nalać mi wody ?
Zrobiłam zdziwioną, a zarazem złą minę, po czym podeszłam do niej i spoliczkowałam ją. Po tym zdarzeniu wybiegałam zdruzgotana z domu. Wsiadłam do samochodu i zaczęłam płakać. Nie wiedziałam co robić. Czy mam powiedzieć o wszystkim mamie? Co za głupie pytanie, oczywiście że jej powiem, tylko jak ? Najbardziej boję się jej reakcji.. Płakałam przez jakieś 10 minut wyobrażając sobie poważną rozmowę z mamą. Kiedy trochę się uspokoiłam, odpaliłam samochód, wyjechałam z podwórka i ruszyłam przed siebie. Nie wiedziałam gdzie jadę, po prostu jechałam. Najpierw pomyślałam, że pojadę do Chachi, bo przecież to moja najlepsza przyjaciółka, ale z drugiej strony nie chcę jej obarczać swoimi problemami. Ona ma ich już wystarczająco dużo. Postanowiłam, więc jeździć gdziekolwiek aby tylko do reszty się uspokoić. Wjeżdżałam w każdą uliczkę. Kilka razu się zgubiłam, ale nie przejmowałam się tym, dalej jechałam. Jechałam nie zważając na nic. Raz nawet o mały włos nie potrąciłam przechodnia. Chyba nie powinnam wsiadać do auta w takim stanie. Nie chciałam nikogo skrzywdzić. Jeździłam tak bez celu około dwóch godzin. Wreszcie się ogarnęłam i mogłam porozmawiać z mamą. Bałam się tej rozmowy. Kiedy byłam już opanowana, zaparkowałam samochód na mieście i piechotą zaczęłam szukać mamy i cioci. Zaczęłam od sklepów z butami, bo tam najczęściej można było je znaleźć. Mama i ciocia jak nic w świecie z rzeczy materialnych kochały buty. Wreszcie znalazłam. Oglądały szpilki. Wzięłam trzy duże wdechy i ruszyłam w ich stronę.
- Mamo..?
- O, Jane ! Jak nas tu znalazłaś ? - zapytała uradowana mama. Była szczęśliwa, a ja miałam za chwilę powiedzieć jej coś, co wywróci jej życie do góry nogami. Czułam napływające łzy, ale jakoś je powstrzymałam. Z zaciśniętymi pięściami wydusiłam z siebie :
- Możemy porozmawiać?
- Jane, czy coś się stało ?
Po tych słowach lekko spoważniała, aja pociągnęłam ją delikatnie za rękę.
- Mamuś.. bo ja pojechałam odwieźć Chachi, a tata chyba myślał , że poszłam na dłużej. I kiedy wróciłam.. tato.. on.. z panią Margaret... - mówiłam z trudem powstrzymując płacz.
- Co on ? Jane, o czym ty mówisz ?
- On z panią Margaret robił to.. - i niestety nie wytrzymałam i z płaczem padłam w ramiona mamy, która zamarła czego potwierdzeniem było zakrycie przez nią ust rękoma. Poczułam jak na moje ramie spadają jej łzy. Stało się.. musiałam jej powiedzieć, bo gdybym tego nie zrobiła sumienie gryzłoby mnie do końca życia, a co gorsza mama nie wybaczyłaby mi że jej nie powiedziałam. Kobieta lekko odsunęła mnie od siebie i podeszła do cioci. Opowiedziała jej chyba wszystko, to co ja przekazałam jej, bo widziałam jak gestykuluje, a po chwili rzuca się w jej ramiona. Nie zdziwiło mnie to, bo zawsze wiedziałam, że mama ma bliższy kontakt ze swoją siostrą, niż córką. Zresztą zawsze tak było. Nie miałam dobrego kontaktu z mamą, ale to nie znaczy że jej nie kochałam. Po chwili mama, ciocia Margaret i ja wyszłyśmy ze sklepu. Ciocia objęła i pocieszała mamę, która ukrywała swój płacz pod dłońmi, a ja szłam zapłakana obok.
- Na tym parkingu zaparkowałam samochód ta.. - i ugryzłam się w język. po co ja to powiedziałam ? Ciocia spiorunowała mnie wzrokiem i pokręciła przecząco głową.
- Co ja teraz zrobię? Ja mu tego nie wybaczę.. Moniq co ja mam robić ?
- Susanne, spokojnie. Ja Wam pomogę. Będzie dobrze.
Kobiety poszły w stronę domu cioci, a ja odłączyłam się od nich w połowie drogi. chyba nawet nie zauważyły. Tak naprawdę to ciocia Moniq nigdy mnie nie lubiła, chyba dlatego że od początku małżeństwa moich rodziców, ona jedyna była przeciwna temu związkowi. Teraz pewnie ma wielką satysfakcję.
O 20:00 mama zadzwoniła do mnie. nie płakała, ale w jej głosie można było wyczuć smutek :
- Kochanie, gdzie Ty jesteś?
Nie chciałam mówić jej gdzie jestem, bo nawet sama tego nie wiedziałam. Przez ten cały czas chodziłam różnymi drogami, więc rzuciłam bezmyślnie :
- A Ty ?
- Jestem u cioci Moniq, przyjdź tu proszę.
- Dobrze za niedługo będę.
Tylko nie to. wolałabym spać w samochodzie niż u cioci Moniq. Jednakże musiałam przemęczyć się dla mamy, bo nie chciałam żeby się denerwowała.
PO około 30 minutach znalazłam drogę do domu ciotki. 10 minut później byłam już na miejscu. Jej dom przypominała wielki park wodny, bo miała ona obsesję na punkcie koloru morskiego i akwariów. Miała ich chyba z 5 : 3 w salonie i 2 w sypialni. Moniq ma dwoje dzieci : szesnastoletnią Megan i czteroletniego Louis'a. Strasznie im współczułam, że ich matką jest ciocia Moniq. Ona była i jest okropna. 2 lata temu wujek Andreas zostawił ją, bo nie mógł już z nią dłużej wytrzymać. Szczerze mówiąc to mało kto by z nią wytrzymał. Nawet dla Megan nie pozwoliła samej urządzić pokoju, bo uważała że zepsuje jej całą '' wizję '' domu. ciotka ma do teraz obsesje na punkcie domu, porządku i mebli oraz także akwariów z rybami.
Na drugie dzień musiałam pojechać z ciotką do naszego domu po rzeczy moje i mamy. Oczywiście tato przez cały czas dzwoniła na zmianę to do mnie, to do mamy, ale żadna z nas nie odbierała. Na szczęście nie zastałyśmy taty, a ja miałam klucze. Szybko spakowałyśmy najpotrzebniejsze rzeczy i te o które prosiła mama, a następnie wyszłyśmy. Przez cała drogę nie rozmawiałam z ciotką.
Dziękuję, za każdy komentarz i wejście na mojego bloga. Wkrótce pojawi się nowy blog ;) Mam nadzieję, że Wam się spodoba;*
Proszę o wzięcie udziału w ankiecie, bo to dla mnie naprawdę ważne---->
I tak jak wcześniej wspomniałam, zależy mi na szczerych opiniach. Jeśli wybierzecie odpowiedź '' nie '' , nie obrazę się;)
Jeśli mielibyście jakieś własne pomysły lub małe podpowiedzi co do mojego bloga to proszę abyście wspomnieli o nich w komentarzach ;*
Dziękuję;**!
Świetny. A szczególnie to "ktoś uprawia seks, tylko kto?" Widać, że nie tylko ja jestem zboczona :D
OdpowiedzUsuńŚwietny.
OdpowiedzUsuńOjeju biedna Jane.
Mam nadzieję, że jakoś sobie z tym poradzi.
Jestem pewna, że Chachi jej pomoże.
Czekam na kolejny.
Pozdrawiam i życzę weny.
świetny :D
OdpowiedzUsuństrasznie mi się podoba :D
jest idealny :D